wegier pisze: ↑2023-10-13, 12:59
najgorsze jest to,że mało piszą o naszym podwórku i przez to nawet tutejsi forumowicze nie wiedzą co czeka ich samochody które staną coraz mniej mobilne-i na co te wszystkie pieczątki z ASO i na co konswerwacja podwozia jak za kilka lat te samochody niezależnie od stopnia utrzymania będą eksportowane do wolnych krajów poza UE w kontenerach, ale w przypadku volvo to moze nie przejść-oni biorą łatwo naprawialne konstrukcje toyoty z lat 90-niezniszczalne. a spalinowe volviaki i reszta będą nie sprzedawalne w okolicach 2030-starsze diesle jeszcze wcześniej
Piszą wiele, głównie fantasmagorii. Niektórzy forumowicze również. Już nasty rok pojawiają się (np. na tym właśnie forum) przepowiednie wieszczące rychły koniec silników spalinowych (a diesla szczególnie) i nic się z tego zakłamywania otaczającej rzeczywistości nie spełnia/sprawdza. Nie powstały ani strefy, ani zakazy mające szersze znaczenie w europejskiej skali. Bo już w globalnej są nawet bardziej niż pomijalne. Pojazdy napędzane silnikami spalinowymi nadal sprzedają się doskonale i IMO jeszcze bardzo długo będą się tak sprzedawały, bo nic nie wskazuje na to, żeby infrastruktura i koniunktura zmianom miały sprzyjać. A co najważniejsze dla funkcjonowania niejednego państwa - sprostać. Życzeniowe widzenie świata, zwłaszcza ze Strasburga czy Brukseli nie spowoduje, że takim się on stanie, zresztą losy tej wspólnoty ostatnio wyglądają bardzo niepewnie - wystarczy spojrzeć na szerzącą się akceptację populizmu ubranego w nacjonalistyczne buty w całej Europie. Izolacjonizm, mimo widocznych i wiadomych - negatywnych - doświadczeń GB też doskonale się sprzedaje, można być w jakiejś wspólnocie i zaraz w niej nie być. Niezależnie od potencjalnych konsekwencji. A że są one tylko potencjalne, to widać, chociażby patrząc w 'publiczną' czy na powolną akceptację wydarzeń za naszą wschodnią granicą.
Zaznaczam, że to moje, takie chyba powyborcze, przemyślenia dotyczące tego wątku...
Zapomniałbym dodać, absolutnie nie jestem przeciwnikiem uśmiercania silników spalinowych, od 8 lat sam bezskutecznie morduję D5 w swoim aucie i chęć zmiany na 'nowocześniejsze, bardziej "ekologiczne", elektryczne rozwiązanie blokuje świadomość, że byłoby ono udręką a nie uproszczeniem codzienności. Z biegiem lat, pewne nie jestem specjalnie wyjątkowy, zacząłem traktować samochód wyłącznie jak każdy inny sprzęt agd - pralkę, odkurzacz, telewizor czy zmywarkę - mają mi ułatwiać życie a nie nim sterować. Czy ktokolwiek chciałby dostosowywać swoje obowiązki, poświęcać wygodę, czas a nawet ryzykować zdrowie dla ograniczeń pralki, zmywarki czy telewizora?
Ja nie. Rozumiem, że ekologia wiąże się z ograniczeniami wygód, które są, a czasami muszą być przeze mnie akceptowane, ale musi to mieć uzasadnienie nie wynikające z czystego partykularnego interesu czy popularnej eko obłudy. Jakoś nikt nie zdobył się na wyeliminowanie chociażby pilotów - obstawiam, że to niekończące się miliardy zużytych baterii, plastiku i generowania ton Co2. Rocznie.