Tak umiera motocyklista - Autentyczne nagranie z kamery na kasku.

[luka]

Staram się ogólnie być bardzo uprzejmy dla motocyklistów, często im zjeżdżam, są po prostu sprawniejsi na tych motorach. Jest jednak jedna rzecz, która mnie strasznie irytuje u motocyklistów. Omijanie jakiejś kolejki, czy to przed światłami, skrzyżowaniem i tak dalej. Przecież to, że motor jest mniejszy nie oznacza, że należy mu się zawsze miejsce pierwsze podczas ruszania z kolejki. Tak naprawdę samochód tez mógłby ominąć całą tą kolejkę i ustawić się pierwszy. Jak się zdziwił jeden motocyklista, kiedy zostawił miejsce przed sygnalizatorem na wahadle podczas remontu drogi, wcześniej omijając kilka samochodów, kiedy ja też ominąłem jego i stanąłem pierwszy. Zapytałem czy ja tez tak mogę jak on? Zdziwił się pomachał głową i odjechał. Mają tą przewagę podczas wyprzedzania, że łatwo mogą przejechać dalej podczas jazdy, to niech chociaż poczekają jak jest kolejka. Nie mówię tu o typowym korku ulicznym, gdzie samochody się poruszają ale wolniej.

[BolzZ]

"Patrz w lusterka. Sprawdź dwa razy. Motocykle są wszędzie".
To hasło sugerowałoby że odpowidzialność za uniknięcie wypadku spoczywa wyłącznie na kierowcach samochodów. On ma się rozglądać, być czujnym za siebie i jego bo motor może pojawić się dosłownie znikąd.

sahib, dokładnie tak też odbieram przesłanie tej naklejki. Drażni mnie to niesamowicie.

Z tego powodu miałem kiedyś w stopce taki obrazek. Okazało się, że niektórzy głowy zapominają założyć nawet po zdjęciu kasku i nie sa w stanie zrozumieć, że nie kategoryzuję środowiska, a zwracam uwagę na jednostki "wybitne" ujawniając przy tym niechęć do wyżej opisanej naklejki. Po zalewie PW od oburzonych, obrażonych i urażonych usunąłem

[Adam_1210]

luka, chodzi o to że on pojedzie sobie nikogo nie blokując, a Ty (może Ty startujesz z kopyta, nie wiem) zanim się rozpędzisz do 50km/h to wieki miną... i na jednym cyklu zamiast 5 aut przejadą 3, a motocyklisty już dawno nie będzie.

Jeżdżę motocyklem już (a może dopiero) 5 lat, i często korzystam z tego że mogę pierwszy ruszyć spod świateł, bo nie muszę na półsprzęgle wlec się za samochodami bo mam dłuższe przełożenia napędu, bo mniej się gotuję w czarnym kombinezonie i mniej się duszę spalinami, zawsze startuję tak aby nikogo nie blokować, ruszam przeważnie jeszcze na żółtym, a gdy mam wątpliwości że się nie zmieszczę to nie jadę.

A co do filmu, niestety za duża prędkość, zmęczenie/ rozkojarzenie kierowcy auta, wszystko po trochu się dokłada i jest tragedia. Motocykl to nie zabawka, jeden ruch manetki i w pare sekund leci się ponad 100km/h, a mózg człowieka nie zacznie szybciej myśleć w kilka sekund.

[luka]

Adam_1210, rozumiem po co się to robi, tylko nie rozumiem dlaczego motocykliści mogą a ja w nieklimatyzowanym samochodzie, również się grzejąc i czekając nie mogę. Po drugie, za tym motocyklistą również stoją samochody więc i tak zjedzie 3 zamiast 5 + motocyklista, który miał jak zwykle lepiej.

[mromanowski]

Motocyklista wjeżdżający jako pierwszy nie jest problemem w porównaniu jak się trafi taki gamoń na rowerze czy skuterze. Omija wszystkich staje na pierwszego i rusza jak sierota , a wszyscy muszą się gimnastykować, żeby takiego barana wyprzedzić. A taka sytuacja potrafi się powtórzyć na kilku kolejnych skrzyżowaniach ....

[QompaQ]

Dajcie spokój z tym dywagowaniem ... motocykl nie miał podstawowego wyposażenia kaskadera
Stalowa linka przy kierownicy.

[pablomed]

QompaQ, to nie są jaja, giną ludzie

[Iwan]

Motocyklista wjeżdżający jako pierwszy nie jest problemem w porównaniu jak się trafi taki gamoń na rowerze czy skuterze. Omija wszystkich staje na pierwszego i rusza jak sierota , a wszyscy muszą się gimnastykować, żeby takiego barana wyprzedzić. A taka sytuacja potrafi się powtórzyć na kilku kolejnych skrzyżowaniach ....

czekałem na to...

Ja tak robię w mieście na rowerze. Poza nocą i godiznami kiedy ruch jest naprawdę mały, dokładnie wygląda to tak jak napisałeś. Staję na rowerze przed autami. Ruszam. Pierwsze 10-20 m moje. Ktroś tam wrzuca bieg, puszcza sprzęgło, potem dwójka. Ja już dawno jadę moje 20-25 jak są dobre warunki, potem mnie ktoś wyprzedza, coś tam psioczy pod nosem. Oczywiście jakoś nie widzi końca korka przed następnymi światłami. No ale pojechał. Staje kawałek dalej, ja dojeżdżam, między STOJĄCYMI autami znów jade na początek.
I na przytkanym ciągu (a w Krakowie to norma w dzień) poruszam się szybciej, niż auta. No tylko, że faktycznie ludzie lubią "docisnąć" gaz, nawet jak za kilkadziesiąt czy może kilkaset m się zatrzymają i będą stać. Bardziej ekonomiczna i płynna by była jazda wolniejsza, ale równiejsza, no ale tak myśli niewielu - uwierzcie, są tacy, którzy dają radę jechac za rowerem przez 200 m.

A propos określenia "baran" - nie obrażam się. Tak w mojej wsi od lat brzmi przezwisko dla linii mojej rodziny po mieczu Pradziadek był Baran, Dziadek też, Ojciec również, ja nie wiem jak ja, bo tam nie mieszkam, ale na pewno jestem od Baranów.

[QompaQ]

... to nie są jaja ...

Ja nie żartuje ... Ludzie ginęli, giną i będą ganić ... to normalna kolej rzeczy związana z rozwojem motoryzacji, lotnictwa i et cetera.
A taka linka pozytywnie i radykalnie rozwiązuje pewien problem społeczny związany z eutanazją
Maksymalnie szybko uśmierza ból, ułatwia dekapitacje, jako ratownik medyczny w studium medycznym naoglądałem się "warzyw"
Co innego odejść z "klasą" a co innego latami męczyć siebie i najbliższych.

[mromanowski]

Moja żona też z domu Baran

Ale wybacz nawet 200m nie będę się poruszał 20 km/h. Jeszcze jak "rowerzysta" potrafi trzymać się prawej strony to ok. Często jednak taki "rowerzysta" zajmuje cały pas, stwarzając utrudnienie i zagrożenie - ale to już kwestia kultury osobistej .... Ja też jeżdżę na rowerze ale staram się nigdy nie być utrudnieniem dla innych.

[Iwan]

mromanowski, ale ja nie mam poczucia, że wtedy utrudniam cokolwiek komukolwiek. I tak stanie za 100 czy 200 m. Tylko ja te 100-200 m pokonuję ze stałą prędkością mniej więcej, a samochód rozpędza się od zera do 40-50, potem hamuje do zera. Średnia wychodzi podobna.

Kończąc OT do OT: Nazwisko mam inne, Baran w mojej rodzinie to jedynie przydomek. Niestety skąd i jak się wziął, nie wiem. Ale jak w każdej rodzinie i u nas faktycznie barany też są...

[Adam_1210]

luka, tak na prawdę to nie mogą, bo mało gdzie jest na tyle szeroko aby motocyklista nie najechał na ciągłą linię.
Zauważ też że dwa motocykle stojące za sobą zajmują tyle miejsca co auto, więc trochę się odkorkowuje.
Rozumiem Twoją frustrację, ale tego się nie zmieni, ludzie walczą z tym, otwierają drzwi, zajeżdżają drogę, ale tak już będzie zawsze, a nie daj Boże kiedyś któryś kierowca zepchnie "niechcący" motocykl pod tira, to będzie kolejna tragedia.
Tak więc to jest kwestia dyskusyjna na którą można gadać i gadać.

Co do wypadku, każdy kto ma moc czy to w aucie czy to w motocyklu to ją wykorzystuje. On to zrobił w złym momencie, niestety.

[Nevius]

Więc co do skręcania w prawo - sam bym w tej sytuacji nie skręcał, dlaczego? A no może dlatego że za Clio jedzie sznur aut, jeżeli nawet by ominął Clio, to prawdopodobnie wbiłby się w coś innego. Co innego, że mało skontrował, ale to teoria, bo przy takiej prędkości trzeba mieć niezłego skila żeby położyć motocykl i wrócić na drogę. Wydaję mi się że chciał tak zrobić, ominąć lekko Clio by jeszcze wyrobić się w asfalcie, zabrakło metra. Do tego jeżeli poszedłby prosto, omijając auto z lewej, prawdopodobnie jego droga poszłaby w las. Sytuacja raczej patowa, mógł chociaż ruszyć hamulec, a nie odjąć tylko gazu, ew z matematycznego punktu widzenia, jedynym ratunkiem byłoby zachowanie toru jazdy przy zwiększeniu prędkości, ale tutaj nie ma czasu na logikę, a i zapewne ten strup na którym jechał nie ma takich możliwości.


I ten napis na drodze "slow"... Więcej nic nie trzeba mówić

[Iwan]

Adam_1210, może za mało jeżdżę, żeby to zaobserwować, ale o ile może widać, czasem ewidentne ruchy albo blokujące przejazd jednośladu albo jednak umożliwiające mu przemieszczenie się naprzód między autami (chyba jednak częstsze o wiele), to otwierania drzwi nie zauważyłem jeszcze.

a nie daj Boże kiedyś któryś kierowca zepchnie "niechcący" motocykl pod tira, to będzie kolejna tragedia.

No i znów będzie dyskusja, czy bardziej winny ten co zepchnął (tylko jeśli nieświadomie np.), czy motocyklista, który się pomiędzy rzeczonego tita a inne auto wpakował. Niby teoretycznie nie ma obowiązku zmiany pasa przy wyprzedzaniu (nawet wówczas nie trzeba włączać kierunkowskazu), ale taki manewr to spore ryzyko.

[BolzZ]

ale ja nie mam poczucia, że wtedy utrudniam cokolwiek komukolwiek.

I właśnie w tym tkwi problem.

[Iwan]

BolzZ, no ale realnie ja nikomu nie opóźniam przejazdu. Po to jadę na rowerze po mieście, żeby być szybciej i wykorzystać to, że mogę się gdzieś tam przemknąć pomiędzy stojącymi autami.

Jakoś tak powoli do nas przenikają rozwiązania drogowe z zachodu, w tym tzw. śluzy, czyli oznaczone miejsca na skrzyżowaniu przed wszystkimi pasami, gdzie rowerzyści mogą stanąć, ruszyć i jak się rozjadą, w lewo, w prawo, i jadący prosto już zjada do prawej krawędzi, to wtedy pewno po 10 m za skrzyżowaniem samochody mogą dalej jechać swoim trybem.

No ale widać, że wszędzie u nas, też po wpisach na forum, że jednak ludzie z jednej strony tkwią w korkach, z drugiej nie są skłonni ułatwiać życia rowerzystom, którzy nie blokują parkingów, nie stoją w korkach itd.

Ja też bym wolał mieć drogi rowerowe, osobne pasy i nie jeździć pomiędzy autami. No ale póki co w Krakowie przynajmniej drogi rowerowe to są jakieś urywki. No i kończąc wpis, moje omijanie pojazdów w korku jest zupełnie legalne, oczywiście z zachowaniem obowiązujących przepisów. Także pretensje o utrudnianie są takie mocno naciągane, bo to tak jakby ktoś narzekał na tira, który "wlecze" się gdzieś pod górę w terenie niezabudowanym 60 km/h, a my moglibyśmy lekko, łatwo i przyjemnie jechać dozwolone 90 km/h (większość nawet ponad...). To co, zabronić mu tam jechać skoro nie osiąga maksymalnej dop. prędkości? Ulice są dla wszystkich.

[luka]

Ja nie mówiłem o typowym zatorze w dużym mieście, gdzie się jedzie, wolno ale zawsze jest to jakiś ruch, chodzi mi bardziej o jakieś większe kolejki, np. przy remontach dróg. Nigdy nie otwierałbym drzwi czy specjalnie zajeżdżał podczas jazdy, tak jak mówiłem, często otrzymuję lewą rękę od motocyklistów, tak jak ten z filmiku przed samą śmiercią zrobił.

[matix33]

Nie którzy z fizyką się bawią. Odnośnie postu Ryby z I str.

" onclick="window.open(this.href);return false;

Wróćmy do zwykłych kierowników. Winna obu strona. Niestety skrzyżowania to takie miejsca, gdzie trzeba zwolnić i wszyscy powinni mieć oczy do okoła d...

Tak sobie myślę, że gdyby motocykl miał jedną migającą jaskrawym kolorem lampeczke. Ułatwiłoby to określenie prędkości motocykla. Byłaby punktem odniesienia łatwiejszym i szybszym w interpretacji dla innych uczestników ruchu.

[Marcin.Ś.]

Jeżdżę na moto. No dobra, nie na moto - na Jawie (patrz podpis). Dla większości motocyklistów Jawa to nie motor. Ale nie o tym.
Ja zastosowałbym bardzo radykalną metodę i myślę że zmniejszyło by to ilość wypadków z udziałem motocyklistów: nie dopuszczanie do ruchu motocykli o mocy większej niż powiedzmy 80 koni mechanicznych. Nawet taka moc przy wadze jaką ma motocykl daje bardzo dobre osiągi. A dzisiaj mamy motocykle o stosunku moc/masa równym 1 albo poniżej 1!. Oczywiście mowa o topowych "litrach". Swego czasu czytałem "Świat motocykli" był tam opisany test R1. Vmax na pierwszym biegu 165 km/h, a biegów ma 6. Przyspieszenie podawano od 0-200km/h, bo od 0-100 nie było sensu. Wcześniej pablomed wspominał za jakich sprzętach najwięcej ludzi ginie. Według mnie to są maszyny na tor, a nie na drogi publiczne.

Oczywiście są tacy, którzy potrafią na r1, CBR900 czy innym GSXR jeździć normalnie. Kiedyś trzech takich mijało mnie na autostradzie. Ja jechałem prawym pasem jakieś 110km/h, a oni minęli mnie lewym z prędkością tak na oko 130km/h. Znam człowieka, który gdy chce poszaleć, to jedzie sobie na tor do Brna. Tam nawet ewentualna gleba jest bezpieczniejsza.
Ale niestety bardzo wielu osiągi jakie oferują takie maszyny strasznie kuszą...

[ryba]

nie dopuszczanie do ruchu motocykli o mocy większej niż powiedzmy 80 koni mechanicznych.

Ta metodą zabronić jazdy samochodami o mocy powyżej np. 90 KM. To nie tedy droga. Motocyklem o mocy wymienianej przez Ciebie też można narobić dużo szkód. To ma być w głowach niezależnie ile jest mocy. Zakazy tego rodzaju nic nie zmienią. A co powiesz na ostanie otwarcie furtki na motocykle o pojemności do 125 cc dla ludzi z których część nie miała kontaktu z jednośladem ?

[JarekC3]

A taka linka pozytywnie i radykalnie rozwiązuje pewien problem społeczny związany z eutanazją
Maksymalnie szybko uśmierza ból, ułatwia dekapitacje, jako ratownik medyczny w studium medycznym naoglądałem się "warzyw"
Co innego odejść z "klasą" a co innego latami męczyć siebie i najbliższych.

Brak słów na to co napisałeś, myślę że nie wykonujesz zawodu ratownika medycznego jak i jesteś ateistą.
Każdy zawód każde hobby jest niebezpieczne bo coś może się stać, nawet przejście przez ulice po pasach.
"ginąć z klasą " co ty piszesz, to nie wojna, ani ofiarność drugiego człowieka w szlachetnym celu ! - każdy chce żyć !
Zastanów się ze swoimi poglądami pomyśl o czym chcesz napisać i jak, bo czytają to inni.

[QompaQ]

to nie wojna, ani ofiarność drugiego człowieka w szlachetnym celu !

Ofiarność rozumiem jako pisemne udostępnienie własnych organów do celów medycznych ratujących zdrowie lub życie innych ludzi.
Chyba że poglądy religijne Ci nie pozwalają na taka decyzję.

- każdy chce żyć !

Jako warzywko bez najmniejszej szansy na poprawę, przykuty do szpitalnego łóżka Nie sądzę ....
Patrząc na cierpienie osób Ci najbliższych, bez możliwości werbalnego z nimi kontaktu ....

Zastanów się ze swoimi poglądami

Śmierci się Nie Boję Najbardziej przeraża mnie taki niebyt, bez możliwości ozdrowienia lub odejścia, podczas gdy jesteś w pełni Świadom tego co dzieje się wokół Ciebie a Ta nie masz na to najmniejszego wpływu.

jesteś ateistą

Wydaje Mi się że, to nie czas i miejsce na dywagacje Teologiczne.

[pablomed]

Śmierci się Nie Boję

Każdy człowiek i na swój sposób obawia się śmierci QompaQ, szczególnie tej przedwczesnej oraz tej, kiedy gaśnie powoli i w starszych męczarniach. Kiedy napatrzysz się na śmierć nabierasz do niej szacunku i respektu, dowiadujesz się jak kruche i cenne jest życie. Śmierć jest dla nas stanem nieuniknionym, ważne jednak by jej niepotrzebnie nie pomagać, żyć w taki sposób, by przyszła jak najpóźniej. Respekt do niej pomaga opóźnić jej "wizytę", a lekceważone kusi ją do odwiedzin "poza kolejnością".

[QompaQ]

ważne jednak by żyć w taki sposób, by przyszła jak najpóźniej

Nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji kiedy NIC "koło siebie" nie jestem w stanie zrobić.
Będąc w pełni świadom załatwiać potrzeby fizjologiczne "pod siebie"
Jakiekolwiek czynności życiowe podtrzymywane przez maszyny...
Tak jestem zwolennikiem Eutanazji i chciałbym mieć możliwość decydować o własnym być albo nie być, z przewagą na nie być w opisanej powyżej sytuacji.

[JarekC3]

Śmierci się Nie Boję Najbardziej przeraża mnie taki niebyt, bez możliwości ozdrowienia lub odejścia, podczas gdy jesteś w pełni Świadom tego co dzieje się wokół Ciebie a Ta nie masz na to najmniejszego wpływu.

Jest coś takiego jak nadzieja bez której większość z nas nie mogłaby egzystować. Nadzieja która daje pozytywne myśli że będzie lub może by lepiej.

Ofiarność rozumiem jako pisemne udostępnienie własnych organów do celów medycznych ratujących zdrowie lub życie innych ludzi.

Bardzo dobrze rozumiesz ofiarność w tej materii - tutaj się rozumiemy