Autostopowicz zabrać czy nie

[mbawilk]

Czym może skończyć się przysługa na drodze
http://biznes.onet.pl/wiadomosci/kraj/k ... aci/v4j8qw" onclick="window.open(this.href);return false;

[bany_pawel]

No ja raczej nie udzielam takich przysług. I nie korzystam...

[Menedżer]

Mi się zdarza podrzucić kogoś. O ile u nas w kraju raczej rzadko to za granicą często. W wakacje na wjeździe na autostradę w Chorwacji spotkałem parę z Polski i podrzuciłem ją, raz w Holandii zaczepił mnie Duńczyk, który podróżował stopem po Europie i jechał z okolic Amsterdamu do Berlina, zabrał się wtedy ze mną opowiadał, że w Danii do Holandii stopem jechał, teraz do Berlina jedzie, a potem na Woodstock i z powrotem stopem Zabieranie ludzi na stopa to jest ryzyko ale też szansa na poznanie fajnych osób moim zdaniem, gdy mogę to zabieram i nigdy nie spotkały mnie z tego powodu żadne nieprzyjemności.

Wysłane z mojego SM-N9005 przy użyciu Tapatalka

[Iwan]

Ja czasem zabieram, kiedyś sam jeździłem... hmm, po lekturze tego człowiek się zaczyna zastanawiać.

[Azariasz]

Nigdy nie zabieram. Ja zarobiłem na swoje paliwo nie rozumiem dlaczego delikwent ma za darmo ze mną podróżować.

[Iwan]

Azariasz, różnie można do sprawy podejść. Ja podchodzę tak, że tak czy tak jadę, spalam paliwo (na które sam zarobiłem), ale jak kogoś wezmę, to mi dziury w siedzeniu nie wysiedzi.

A jak jadę sam, to różnie bywa, ale pogadać jest z kim.

Nie biorę o zmierzchu, w nocy. I pewno jakby mi w dzień łapał stopa jakiś dresiarz czy kilku, to pewno że nie wezmę.

I tak mam wrażenie, że przez ostatnie 20 lat autostop umarł. Mało ludzi łapie stopa. Chyba ludziom jest lepiej i zarobili na swoje paliwo czy mają autobus za złotówkę.

[kamcioo931]

Czyli wychodzi na to że kolega bierze tylko fajne dziewczyny a że takich nie ma na stopa to po co ta cała burza?

A jak mam jechać wioską i zabrać babcie z zakupami i jajami(od kury) i ma opowiadać ile przelała o. R. i ma jej walić spod kalosza to przepraszam bardzo, wole jechać sam i się odzywać do radia, zresztą w radiu zawsze tak pie**** trzy po trzy że można konwersacje prowadzić z samym sobą

[Iwan]

Czyli wychodzi na to że kolega bierze tylko fajne dziewczyny a że takich nie ma na stopa to po co ta cała burza?

Jak nie ma, jak są.
Babcię też mogę podwieźć, ale z reguły małymi drogami niewiele jeżdżę.

Ciekawe to też się robi w kontekście blablacar, bo tam się ewidentnie bierze jakieś drobne od ludzi za podwózkę.

[szukalemv70]

Jak był pobór obowiązkowy zawsze brałem szeregowych na przepustce
A kiedyś zlitowałem się też nad jakimś zakonnikiem w brązowym habicie z białym sznurkiem ale szybko go wysadziłem bo jego stopy wydzielały węglowodory alifatyczne przekraczające moje ramy tolerancji dla substancji lotnych.
Czasami jadąc przez pół Polski wezmę jakiegoś mieszkańca wsi z przystanku i podrzucę do kolejnej szczególnie jak nie miałem fajek a facet dymił już daleka nadzieją na wysępioną fajkę.
Nie zabieram już alternatywnej młodzieży co zdarzyło mi się kilka razy bo dzisiejsza młodzież rzadko przekracza próg inteligencji Capra hircus.
Często brałem też z litości kierowców ciężarówek machających licencjami chyba że pachnieli zakonnikiem.

[benzedryna]

Nie wożę osób, których nie znam. Odnoszę wrażenie, że dawniej ludzie byli inni.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Iwan]

benzedryna, wszystko się zmienia, ludzie też. Kiedyś ludzie ze sobą gadali, teraz gapią się w smarkfony. Kumple siedzą na ławce w parku i każdy sobie klika, w pociągu też rzadko kiedy idzie z kim słowo żywe zamienić.

[szukalemv70]

benzedryna, wszystko się zmienia, ludzie też. Kiedyś ludzie ze sobą gadali, teraz gapią się w smarkfony. Kumple siedzą na ławce w parku i każdy sobie klika, w pociągu też rzadko kiedy idzie z kim słowo żywe zamienić.

Szczera prawda, co jadę pociągiem do Wawy to nie ma z kim porozmawiać bo albo tablecik na kolankach albo ajfonsrajfon i paczenie w fejsa.
Kiedyś było inaczej albo miałeś książkę albo rozmawiałeś, oczywiście można było grać też w węża na noki ale nie do diaska przez całą podróż.
Teraz jak się im kończy bateryjka to patrzą w okno jak łosie.

[Iwan]

Zapachu gotowanych jajek już w pociągu się nie uświadczy Mi się z wyjazdami na dłuższe trasy np. nad morze ten właśnie zapach (miedzy innymi...) kojarzył właśnie z wyprawą pociągiem.

[szukalemv70]

Zapachu gotowanych jajek już w pociągu się nie uświadczy Mi się z wyjazdami na dłuższe trasy np. nad morze ten właśnie zapach (miedzy innymi...) kojarzył właśnie z wyprawą pociągiem.

Właśnie mi się przypomniało jedzenie jajek w Pekaesie
Pacholęciem będąc pojechaliśmy do Węgierskiej Górki na 4 dniową wycieczkę, kierowca autokaru także był z nami bo był tatą jakiegoś chłopaka z innej klasy.
Po 4 dniach jak przyszło do wracania okazało się że ktoś zapomniał zjeść jajek, a muszę nadmienić że maj był w tamtym roku wyjątkowo ciepły.
Szukanie winnego i wietrzenie to jakieś 4 godziny a i tak wracaliśmy w aromatach.

[mbawilk]

Kiedyś funkcjonował autostop i przyznam było fajnie ale to zupełnie inne czasy i lata od jakiegoś czasu próbuje się reanimować tą formę podróży z tym że niestety nasi kochani ustawodawcy wszystko praktycznie tak pozmieniali że się albo nie chce albo boi albo można sobie "narobić bałaganu" w życiu, owszem jak ktoś gdzieś jedzie nikt nie zakłada że będzie miał "przygody" ale ten przykład pokazuje jak ludzie i życie się zmienia. Owszem sam obecnie nikogo nie biorę na stopa chyba że znam osobę.

[PiterZ]

Podobnie jak Iwan - kiedyś jeździłem, teraz czasami podbieram. Staram się podrzucić ewidentnych turystów, z przewożenia bab po wioskach się wyleczyłem, za bardzo walą sandałem.

Kiedyś zabrałem kolesia w Bośni - z wyglądu dresowy, jak się okazało pracuje jako przewodnik i dorabia w klubie - jako "fajter", hehe. Nie chciał za cholerę zapiąć pasów i poganiał mnie nieco na zabudowanym tłumacząc "Drajw drajw, noł problem, maj kantri". W zasadzie uznałem to za dobrą monetę, zakładając że to on będzie pertraktował z naciągaczami-milicjantami (wcześniej milicja chciała mi 2 razy wlepić mandaciki), ale żaden mnie już nie zatrzymywał. Ot - taka przygoda z lokalnym folklorem ;]

Z założenia nie biorę kasy, więc jestem w bardziej komfortowej sytuacji od Bla Bla, podobny artykuł widziałem już jakiś czas temu.

[Iwan]

PiterZ, ja też nie biorę kasy od zabranych z drogi.

Z blabla parę razy wziąłem ludzi jak jechałem sam gdzieś tam. Też z tym kłopot jest, ludzie nieraz nie chcą przyjść na umówione miejsce, żeby gdzieś podjechać, a to odwołają w ostatniej chwili. A to zasną, zamiast coś zagadać - głównie po to ich brałem, żeby mieć do kogo gębę otworzyć. Radio niestety działa tylko w jedną stronę.

[_NorberT_]

Ja zabieram turystów, przejezdnych. Ludzi z wioski do wioski raczej nie. Sam prze kilka lat podróżowałem stopem po Polsce i za granicą, poznałem masę ciekawych osób naprawdę się opłaciło

[Mrozo]

Jak mam możliwość to przygarniam autostopowiczów, ale tylko turystów.
Teraz bardzo sporadycznie, bo mam 2ke małych pasażerów z tyłu.
Raz jadąc z Krakowa do Pragi zaraz za bramkami zgarnęliśmy 2 dziewczyny, które chciały dotrzeć do Cieszyna.
Jak się okazało jechały do Pragi, więc miały całą podróż z głowy. Wcześniej do Krakowa dotarły stopem bodajże z Przemyśla
Innym razem poznaliśmy fajnych ludzi na trasie Rzeszów-Lublin. Poznali się na "work and travel" w USA i zjeżdzali się w kilka osób do Lublina na spotkanie.

[Kalin]

Mój kolega ze swoim kumplem przejechali na stopa z okolic Warszawy aż do Amsterdamu. Z tego co opowiadał to po przekroczeniu granicy zmieniło się zupełnie podejście ludzi do nich. Ale przez Polskę też jakoś przejechali

[t_c]

Mój kolega ze swoim kumplem przejechali na stopa z okolic Warszawy aż do Amsterdamu. Z tego co opowiadał to po przekroczeniu granicy zmieniło się zupełnie podejście ludzi do nich. Ale przez Polskę też jakoś przejechali

A'propos podejścia. Lat temu sporo wracałem z Włoch ciężarówką, gdzieś na A4 już za Mestre wjechałem na stację benzynową. Jeszcze nie zgasiłem silnika, a przy aucie już stał chłopak, tak ze 20 lat, jak się później okazało student mieszkający w Częstochowie i pytał, czy jadę do Polski. Naturalnie go zabrałem, okazało się, że trzeci dzień siedział na tej stacji, biegał od samochodu do samochodu i próbował podjechać chociaż kawałek. Nikt go nie chciał zabrać gdy mówił skąd jest, kierowcy zwyczajnie bali się go zabrać. Przykre to było, mam nadzieję, że dziś już by się taka sytuacja nie wydarzyła...

[_NorberT_]

No niestety wszystko zależy od ludzi na jakich się spotka. Ja np. na zachodzie w zasadzie problemu nie miałem ze złapaniem stopa, ale wybierając się na Litwę na granicy spędziłem 13 godzin. Wydostanie się z Wilna to 7 godzin stania Niby nas lubią i chętnie przyjmują ale do podwózki ciężko ich przekonać. W Gruzji znajomy dostał samochód do prowadzenia bo kierowcy spać się zachciało, więc zmieniali się co kilka godzin

[sapaczeq]

Ja raczej nie podwożę ludzi, bo z reguły pojawiają się w miejscach, gdzie jest raczej kiepska okazja, żeby się zatrzymać (autostrada, droga ekspresowa) albo nie pasuje mi kierunek. Nie jestem też kompletnie nastawiony "anty"

Raz mi się zdarzyło wracać z Żerkowa k. Jarocina, gdy jechałem sam, bujając się Citroenem po Polsce, i właśnie zauważyłem, że jakoś smutno się samemu jedzie. No to mi z nieba spadły dwie młode osoby, które podrzuciłem do Wrocławia i bardzo miło spędziłem czas z nimi. Z Koleżanką utrzymuję kontakt do tej pory, bo okazała się bardzo fajną, mądrą osobą

[takijedenkuba]

Sam jako małolat często bylem autostopowiczem.
Wiem z doświadczenia jak się nieraz stoi godzinami.
Mieliśmy z dobrym kolegą plan żeby odwiedzić innego dobrego kolegę.
Z Ustrzyk D. mieliśmy dojechać stopem do Frankfurtu n.M. w 24h
Dojechaliśmy, ale podróż trwała znacznie dłuuużej niż planowaliśmy.
Ale było fajnie, jest co wspominać
Jak widzę że człowiek na stopie wygląda w miarę normalnie i sensownie się z nim rozmawia, to zabieram. Najczęściej zabieram jak jestem w Bieszczadach, zwykle turyści.
Kuba

[kivi]

Ja jestem uczynny i wierzę, że dobre uczynki wracają, toteż podwoże...