Zmiany w karaniu kierowców a statystyki

[Iwan]

http://moto.onet.pl/aktualnosci/mniej-w ... zdy/4xxnr2" onclick="window.open(this.href);return false;

jeśli temu wierzyć i to się utrzyma, to w ciągu 4 miesięcy mamy o 232 trupy mniej, czyli w skali roku to jest jakieś 700 przypadków... czyli jeśli w skali roku na drogach ginie około 3500 osób, to by wychodziło 20% mniej

oczywiście mogły tu zadziałać też inne czynniki, załóżmy że stan dróg też się poprawił od zeszłego roku itd., także ciężko będzie wyodrębnić wpływ samej zmiany przepisów, no ale na pierwszy rzut oka jest lepiej

[pablomed]

Czytałem artykuł, w którym wskazano, że generalnie "średnią" robią dwa okresy - urlopowy oraz świąteczno noworoczny kiedy to odnotowuje się ponoć najwięcej wypadków, w tym tych ze skutkiem śmiertelnym. Do tego dochodzi w tych specyficznych okresach czynnik alkoholu i innych używek, które są coraz częściej powodem tych zdarzeń. Statystyki za ostatni okres nie wyglądają faktycznie źle, ale kluczowy może być okres ostatnich dwóch miesięcy tego roku. Patrząc na własne zawodowe podwórko mogę stwierdzić, że najwięcej wypadków z rannymi oraz zgonów na drogach faktycznie przypada na okres lata i ostatniego kwartału z Sylwestrem włącznie - pośpiech i brawura oraz wóda. Nowego Roku i okresu karnawału oczywiście już nie liczymy, a z wieloletnich obserwacji wiem, że wtedy najwięcej się dzieje.

[Iwan]

pablomed, no okres urlopowy akurat zawarł się w badanym przedziale czasu.

Zabici w wypadkach (18.05 – 17.09.2015 r.) -936

- Zabici w wypadkach (18.05 – 17.09.2014 r.) - 1168

Jak w pysk strzelił wychodzi 20% mniej.

[Łosia Samosia]

Mnie przeraża tak statystyka:

- Ujawnieni pijani kierowcy (18.05 – 17.09 2015 r.) -47 605
- Ujawnieni pijani kierowcy (18.05 – 17.09 2014 r.) - 56 233

Niby spadła o prawie 10 tys, ale dalej te 47 600 przypadków w ciągu TYLKO 4 MIESIĘCY to jest 12 tys. kierowców "pod wpływem" miesięcznie czyli 400 dziennie. Masakra!

Licząc w druga stronę: ~150 tys. rocznie - więcej niż mieszkańców liczy np. Opole - dość spore miasto jakby nie patrzeć.

[pablomed]

Oczywiście dane są i trzeba być ostrożnym optymistą, ale cały czas podkreślam, że słupki mogą runąć po podliczeniu listopada i grudnia, choć nie ma reguł i może ten rok będzie faktycznie lepszy niż poprzednie.

[Iwan]

Łosia Samosia, ja bym poszedł dalej - mnie by ciekawiło czy i jakie są szacunki, ilu pijanych jeździ w stosunku do tego co udaje się ujawnić.

A jak chodzi o liczbę zabitych koło 3-3,5 tys. rocznie to jest kilka wsi... czy jedna duża miejscowość, zależy od regionu Polski.

[pablomed]

ilu pijanych jeździ w stosunku do tego co udaje się ujawnić.

Dokładnie, ale tego nikt nigdy się nie dowie. Podejrzewam, że po zerknięciu na takie dane każdy z nas dostał by wytrzeszczu oczu i z wielkim strachem ruszał na nawet krótkie odcinki dróg.

[Iwan]

pablomed, no nikt się nie dowie, chodziło mi o jakieś szacunki, domysły oparte na czymś tam może trochę.

[pablomed]

Któregoś roku OBOP zrobił anonimowe badanie wśród kierowców, w którym zapytano, czy zdarza/zdarzało ci się jeździć po kielichu? Pozytywnie odpowiedziało blisko 13% pytanych. Zakładając, że badanie było reprezentatywne, tylko połowa się przyznała i dzieląc to przez ilość uprawnionych do prowadzenia pojazdów wyjdzie nam przybliżona skala zjawiska.

[Iwan]

pablomed, plus dodać tych, którzy jeżdżą na kacu. Bo przecież to nie liczy się, że przed chwilą pił.

[pablomed]

Tak jest, tzw. syndrom dnia następnego

[Łysy]

Czytałem artykuł, w którym wskazano, że generalnie "średnią" robią dwa okresy - urlopowy oraz świąteczno noworoczny kiedy to odnotowuje się ponoć najwięcej wypadków, w tym tych ze skutkiem śmiertelnym. Do tego dochodzi w tych specyficznych okresach czynnik alkoholu i innych używek, które są coraz częściej powodem tych zdarzeń. Statystyki za ostatni okres nie wyglądają faktycznie źle, ale kluczowy może być okres ostatnich dwóch miesięcy tego roku. Patrząc na własne zawodowe podwórko mogę stwierdzić, że najwięcej wypadków z rannymi oraz zgonów na drogach faktycznie przypada na okres lata i ostatniego kwartału z Sylwestrem włącznie - pośpiech i brawura oraz wóda. Nowego Roku i okresu karnawału oczywiście już nie liczymy, a z wieloletnich obserwacji wiem, że wtedy najwięcej się dzieje.

To proszę mi wytłumaczyć , dlaczego w krajach gdzie normy spożycia zezwalają na 0,5 promila jest o wiele mniej wypadków śmiertelnych jak u nas , mało tego przypadki zatrzymanie nietrzeźwych są znikome .

[Łosia Samosia]

Łysy, a konkretnie, o których krajach mówisz? Gdzie czytałeś te statystyki?

[Iwan]

Łysy, moja teoria jest taka, że jest inna kultura. Pewno jakby u nas nietrzeźwi mieli 0,2 we krwi, to człowiek wtedy da rady jechać normalnie. Ale jak ma 2,0... to już niekoniecznie.

Poza promilami cała reszta - kultura jazdy sama w sobie, pomijając skłonności do wypitki, czyli przekraczanie prędkości, wyprzedzanie gdzie popadnie i wszystkiego co się rusza - u nas, norma dla wielu, naprawdę wielu.

Potem stan dróg - wg mnie sama droga w złym stanie nikogo nie zabiła - zabija człowiek, który zapyla ile się da, choć droga kręta, dziurawa i do tego biegnie przez środek wsi.

I tak by można jeszcze trochę...

I przyzwolenie społeczne. Ja jak nie zapnę dziecka w foteliku i odpalę silnik, to mi woła, że nie zapięty.

Co ważne (najważniejsze?), że tatuśki i mamuśki dają przykład jaki dają - czyli wyprzedzanie, nie zapinanie dzieci w foteliku, parkowanie gdzie popadnie, byle bliżej kasy w sklepie czy wejścia do szkoły/ przedszkola. To potem się gówniarstwo uczy, że droga to jest pole walki, że trawnik nie ma być zielony tylko ma się dać na niego wjechać, że każdy poza tatusiem/ mamusią to jest zawalidroga, dupek, pajac, idiota, i kto mu w ogóle dał prawo jazdy skoro nie umie jechać, wlecze się, czego nie wyprzedza, tamuje ruch - bo pewno jedzie "tylko" 60 km/h w zabudowanym.

-- 25 wrz 2015, o 14:33 --

mało tego przypadki zatrzymanie nietrzeźwych są znikome .

Bo jak wolno 0,5 a ktoś ma 0,4 to nie podchodzi pod statystyki. A u nas jak wolno 0,2, to trzeba to nagiąć... i jest jak jest.

I w ogóle dlaczego 0,2 a nie 0,00 - czegoś nie rozumiem.

[pablomed]

Łysy, na naszym podwórku ewentualne dopuszczalne stężenie na poziomie 0.5 i tak nie wiele by tu wniosło, bo większość zatrzymanych u nas ma grubo ponad promil. Sueddeutsche Zeitung ostrzegał kiedyś niemieckich kierowców: "Na polskich drogach nie obowiązują żadne reguły i umowy", a to jasno wskazuje co tu się dzieje. Wciąż łamiemy wszystkie możliwe przepisy, chlamy przed wsiadaniem za kierownicę i dlaczego zabijamy się lub okaleczamy tak często. Brak poszanowania dla reguł, przepisów, własnego i cudzego życia oraz zdrowia, a także bezgraniczna głupota to często znak firmowy polskiego kierowcy. Co do małej wykrywalności w Niemczech się nie wypowiem, bo nie mam takiej wiedzy. Może rutynowe kontrole są rzadsze lub po prostu Niemcy nie korzystają tak często z "dobrodziejstwa" dopuszczalnej normy 0,5 (u kierowców ze stażem powyżej dwóch lat)?

Pisząc "my" miałem oczywiście na myśli część polskich kierowców, nie Ciebie czy mnie

[Iwan]

Mi kolega, Polak, który jest w Niemczech zasadniczo mówi tak, że rutynowych kontroli jest bardzo mało.

Ale... jak Cię jakoś złapią, bo krzywo jedziesz, albo co gorsza spowodowałeś/aś wypadek i wyjdą promile, to jest kaplica/ przesrane na amen. I to samo z prędkością, to że nie ma limitu na autostradzie, to jeśli jest wypadek i np. było ciemno, ulewa i udowodnią że ktoś jechał 200 km/h, czyli kompletnie nie dostosował prędkości do warunków to mu zrobią tak koło tyłka, że się nie pozbiera.

[Łosia Samosia]

to mu zrobią tak koło tyłka, że się nie pozbiera.

A konkretnie to nie wypłacają nic z ubezpieczenia. Nawet, jeśli nie jesteś sprawcą. Nie musisz też być "pod wpływem". Wystarczy, że przekroczysz zalecaną prędkość 130 km/h lub lokalne ograniczenia na dużych węzłach do 100 km/h.
Tam 200+ prują tylko naprawdę bogaci, których stać na wypłacenie odszkodowania ofiarom, albo... Polacy.

[Iwan]

Wystarczy, że przekroczysz zalecaną prędkość 130 km/h lub lokalne ograniczenia na dużych węzłach do 100 km/h.

Tak właśnie, ponoć patrzą o ile jest przekroczone 130 km/h.

Kolega mówi, że Niemcy też jeżdżą w miarę ekonomicznie i jak się u nich jedzie około 120 km/h, to mało kto jedzie szybciej. Moje obserwacje, rzadko tam jeżdżę, ale w zasadzie by to potwierdzały.

Więcej jeżdżę po Czechach i Słowacji i jak jadę licznikowe 120-130, to mniej więcej tak idzie ruch.

[Łysy]

Bo jak wolno 0,5 a ktoś ma 0,4 to nie podchodzi pod statystyki. A u nas jak wolno 0,2, to trzeba to nagiąć... i jest jak jest.

Iw ogóle dlaczego 0,2 a nie 0,00 - czegoś nie rozumiem.

I właśnie dotarliśmy do sedna sprawy ...
Jakiś czas temu miałem okazję porozmawiać z jedną z ważniejszych głów w tym kraju taki zwykły szarak jak ja i proszę nawet bym nie przypuszczał , jak to powiadają góra z górą się nie zejdzie ... ale wracając do meritum , tak więc podczas rozmów Polsko Polskich poruszyłem temat tego nieszczęśliwego zapisu 0,2 promila i to co się dowiedziałem aż mnie zmroziło a nawet doprowadziło do furii . Tak naprawdę to ograniczenie nie ma nic wspólnego z naszym/waszym bezpieczeństwem - już tłumacze dlaczego .
Kilka ładnych lat wstecz chciano wprowadzić/zwiększyć dopuszczalną normę alk do 0,4-0,5 a wiecie kto zablokował te zmiany ? może się domyślacie ,Ci którzy mają w tym największy interes by do nich nie doszło . Zapytałem , dlaczego w takim razie nie wprowadzić normy 0,0 prom tak jak to jest w innych krajach na sali w odpowiedzi usłyszałem , a z czego żyli by adwokaci .Z upływem czasu i w miarę spożytego jadła robiło się coraz weselej i nie trzeba było do tego kelnerów i przyjaciół od Sowy ale wyjaśniono mi , że ta norma 0,2 prom jest zwykłą pułapką nie mającą nic ale to nic wspólnego z bezpieczeństwem , celowo nie zostało wprowadzone 0.0 , ponieważ nie ma tutaj żadnej furtki która pozwala na spożycie chociażby 1 PIWA CZY LAMPKI WINA a po spożyciu tego już znajdujemy się w przedziale zagrożonym i naprawdę bardzo wielu kierowców się właśnie na tym wykłada , na tym pozornie 1 wypitym piwku , które przy badaniu wykazuje bardzo często około 0.28-0,30 - co za tym idzie chyba każdy wie , że skutkuje to zatrzymaniem uprawnień ,sprawa w sądzie za prowadzenie po spożyciu jest to wykroczenie zwróćcie uwagę na definicję "wykroczenie" dopiero powyżej 0,5 prom jest to już przestępstwo i podlega innemu paragrafowi , tak więc po wypiciu piwka i mieniu pecha trafiamy w ręce naszej ukochanej Temidy i kasiorka leci strumieniami dla Państwa i dla adwokatów , bez których dzisiaj nie ma co iść do sądów nawet w sprawie przejścia przez pasy na czerwonym świetle . Tak,tak kochani jesteśmy krowami dojnymi a te kuriozalne przepisy są tylko po to by nam drenować kieszeń i nie mają nic wspólnego z bezpieczeństwem - dlatego celowo zadałem pytanie w poprzednim poście , dlaczego w krajach gdzie norma spożycia jest 0,5 jest mniej wypadków i kontroli .

--------------------
Jeśli się komuś z was przydarzy wypicie piwa lub lampki wina i za chwile byłby zmuszony usiąść za kółko , to pamiętajcie NIE PODDAJCIE SIĘ BADANIU NA WYDMUCHIWANE POWIETRZE jeśli zachodzi podejrzenie z waszej strony , że możecie wydmuchać nawet o 0,01 więcej jak przewiduje norma to nie dmuchajcie, odmówcie i poproście o badanie z krwi , macie takie prawo a zapewniam was , że nawet po wypiciu 2 piw lub lampek wina wasze wskazanie w badanej krwi nie przekroczy dopuszczalnej normy sprawdziłem na własnym przykładzie 3x (wstyd się przyznać) ale kocham piwo i nie wyobrażam sobie by nie wypić do obiadu lub kolacji .
Druga rzecz , jeśli zaryzykujecie i wydmuchacie powyżej normy 0,25 z urzędu policjant zatrzymuje wam prawo jazdy , przy badaniu z krwi nie może , ponieważ nie ma podstaw dopiero jeśli tak pokaże wynik (około 2 tyg) w tedy jesteście wzywani na komendę , jeśli wynik jest po waszej myśli , to sprawa jest umarzana .

Tak czy owak warto zawsze przemyśleć czy warto siadać za kółko po spożyciu .Pozdrawiam wszystkich trzeźwo myślących kierowców .